poniedziałek, 25 sierpnia 2014

35 TYDZIEŃ CIĄŻY - PAKUJEMY TORBĘ DO SZPITALA DLA MAMY

 

Po ostatnim USG, kiedy to mogliśmy zobaczyć Szkrabka w całej okazałości, a pani doktor powiedziała, że w końcu się obrócił (hurra!) i wszystko jest gotowe, postanowiłam trochę zagęścić ruchy i intensywniej przyjrzeć się naszym przygotowaniom. W dodatku najadłam się trochę strachu, kiedy to któregoś wieczoru odczułam jakieś bóle brzucha. Na szczęście nie odebrało mi resztek rozumu i przeczekałam - wszystko okazało się fałszywym alarmem.

Listę rzeczy potrzebnych do szpitala miałam zrobioną już w piątym miesiącu, jest już mocno styrana, bo ciągle przeglądałam strony, blogi, poradniki i dopisywałam sugestie położnych ze szkoły rodzenia. Szukałam najlepszych i najwygodniejszych rozwiązań. Sugerowałam się opiniami w internecie i doświadczeniem położnych, z którymi miałam do czynienia w trakcie ciąży. Mam nadzieję, że w kulminacyjnym momencie nie będę w panice wywracać chałupy do góry nogami, choć pozostaje kilka rzeczy do spakowania w ostatniej chwili ;) No to lecim.
Najważniejsze są dokumenty. Grupę krwi staram się nosić przy sobie od początku ciąży, ale teraz z domu już nie wychodzę bez karty ciąży i ostatnich badań. Do szpitala zabieramy też dowód. Pamiętamy, że grupa krwi musi być potwierdzona dwiema pieczątkami (zrobił i sprawdził), w przeciwnym razie i tak na szybko będą musieli to badanie przeprowadzić.
W czymś musimy rodzić. Ja postanowiłam, że koszula porodowa będzie szpitalna. Przyznam szczerze, że jeszcze ich nie widziałam (wyleciało mi z głowy jak byłam oglądać szpital), więc nie pokażę Wam na razie jak to wygląda, ale nie mam nic sensownego żeby wziąć z domu, a nie będę specjalnie kupowała. Zależy mi, żeby nie było problemu z położeniem Szkrabka na piersi tuż po porodzie, a wiem, że te koszule są wiązane. Liczę więc na nieskrępowany kontakt skóra do skóry, o którym się tyle mówi. Koszule do karmienia kupiłam dwie różne - jedną cieplejszą, z flaneli, rozpinana z góry do dołu, więc wydaje mi się, że będzie najwygodniejsza na świecie do karmienia. Drugą odchylaną - chyba wszystkie panie na porodówce ją miały, kiedy byliśmy oglądać szpital ;) 


Dalej na mojej liście jest szlafrok i klapki pod prysznic (moje są gumowo-plastikowe - nie będzie problemu z tym, że są mokre, więc nie biorę dodatkowych kapci). W walizce znalazły się też dwa ręczniki - duży i mały. Zainwestuję chyba w ręcznik z Decathlonu - sprawdził się na wyjazdach, zajmuje niewiele miejsca, jest chłonny, a przy tym cienki i bardzo szybko schnie. Do porodu przygotowałam jeszcze opaskę (oprócz gumek do włosów). Część dziewczyn pisze o stroju kąpielowym, ale czy to takie praktyczne i potrzebne? Ja sobie raczej podaruję.


Po porodzie niezbędne są majtki - siateczkowe jednorazówki albo takowe wielorazowe. Ja kupiłam te drugie, ale nie po to żeby je z założenia prać. Po prostu akurat Seni chwali sobie większość użytkowniczek internetu. Mają dobrze trzymać podkłady i te z kroju (jeśli tak można w ogóle powiedzieć) wyglądają solidnie. Ile ich mam? 6 par. Jak się je wyjmie z paczki, można się przerazić, że są malutkie, ale za to bardzo, bardzo rozciągliwe i na pewno nie będą uwierać.
Podkłady poporodowe, takie podpaski dla słonia. Grube, chłonne i wieeeelkie. Zwykłe podpaski, nawet największe, podobno nie mają szans z tym, co się dzieje z nami po porodzie. Mam jedną paczkę Bella Mama, bo liczę jednak, że później wystarczą podpaski. W razie czego zawsze można wysłać męża po kolejne.

Wkładki laktacyjne, niezbędne później na każdym etapie karmienia. Z piersi się leje, więc w biustonosz wklejamy wkładki. Kupiłam Lansinoh, bo opinie mają dobre, choć położna polecała Medelę. Te drugie kupuje się jednak na sztuki i ich koszt jest już niestety duży. Zobaczymy jak się sprawdzą te co mam, czas na eksperymenty jeszcze będzie (mam nadzieję). O piersi dbamy szczególnie, na starcie inwestujemy na pewno w maść na sutki - maleństwo na początku też uczy się jak tu dobrze zassać. Ja mam Alantan krem, który stosuję od wieków jako krem do mojej problematycznej cery, ale mam też wszechobecną maść Bepanthen polecaną właśnie na sutki. 

Z praktyczno-higienicznego punktu widzenia zakupiłam sobie jeszcze podkłady na łóżko - mniejsze i większe. Podobno są w szpitalu, ale to już groszowe sprawy i żeby się nie prosić to po prostu kupiłam. Myślę, że mogą się przydać tak na łóżko po porodzie, jak i podczas porodu (np. jakbym korzystała z maty, piłki, sako, itd.), a później przy przewijaniu maleństwa. Spakowałam też jednorazowe nakładki na toaletę.
Zbawienny po porodzie będzie prysznic, choć myślę, że w trakcie akcji porodowej również trudno mi będzie spod niego wyjść. Do higieny intymnej położna polecała łagodnego Białego Jelenia, zabieramy też żel, szampon i wszystko to, co sprawi, że wrócimy do żywych. Pewnie nie będzie możliwości zrobienia makijażu, ale i tak zabieram puder i tusz do rzęs - a co się będę ograniczać. Przydadzą się wodza termalna do przemywania twarzy, płatki kosmetyczne, czy suszarka do włosów. 
Na liście znalazły się chusteczki higieniczne, mokre chusteczki, papier toaletowy, pomadka. Do przemywania ran kupiłam Tantum Rosa. 
To czego jeszcze brakuje to biustonosz do karmienia. Poświęcę temu osobną notatkę, bo biustonosz kupuje się dopiero w ostatniej chwili. Musi być na prawdę dobrze dobrany, inaczej można sobie zrobić tylko problem w postaci zapalenia lub odkształceń, a tego byśmy nie chciały.

Gdyby czegoś brakło - napiszcie w komentarzach. Na pewno wezmę pod uwagę :)


Lista dla mamy do pobrania klik

18 komentarzy:

  1. Ja w szpitalu zużyłam dwa całe opakowania Bella Mama. Potem w domu zwykłe podpaski jedno opakowanie a do końca połogu już tylko zwykłe wkładki higieniczne.

    Polecam dokupić troszkę tych majteczek siateczkowych. Lubią się brudzić, ja wywalałam po każdej zmianie podkładu - nie miałam głowy ani siły prać. :)


    Nie zapomnij też wody mineralnej - przyda się nie tylko w trakcie porodu ale też w trakcie karmienia (min 2 litry dziennie i NIEGAZOWANA). Weź też coś lekkiego do jedzenia - pieczywo chrupkie, sucharki, Vasa itp...Ja po cesarce byłam na diecie i umierałam z głodu. Dobra przegryzka między szpitalnym (często nędznym)jedzeniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może rzeczywiście kupię więcej tych podkładów i majtek... a woda i przekąski oczywiście są, tylko jakoś wyleciały z posta. Wrzucę wersję .pdf do pobrania - już pełną :)

      Dziękuję!

      Usuń
  2. Zazdroszczę Ci tego przygotowania, otoczki i nawet tego nerwowego czekania. To taka adrenalinka była :) Ja często wracam pamięcią do tych dni, przypominają mi o tym różne piosenki, które na okrągło słuchałam w tym czasie. Aczkolwiek porodu nie zazdroszczę - raczej na razie nie chciałabym tego znów przeżywać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewuś to ja Ci jeszcze raz gratuluję i "właściwego" rozwiązania. Buziaki i dobrego dnia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kupiłam identyczną koszulę ( tę różową ) Praktyczna, a przy tym nie wygląda się w niej jak własna babcia :) A ta w kratkę też szalenie mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  5. Chetnie pobiore ta wersje pdf... w przyszlosci na pewno mi sie przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przypomniałaś mi jak sama pakowałam swoją torbę,a to już 1,5 roku temu. Jak ten czas leci!
    Podkłady na łóżko miałam ale się nie przydały,bo w szpitalu, w którym rodziłam wszystko dawali. Co do koszul to myślę,że z rozpinanej będziesz bardziej zadowolona. Ja miałam taką jak Twoja różowa i mi niewygodnie się karmiło na leżąco.
    życzę Ci wszystkiego co najlepsze i trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja w szpitalu zużyłam jedno opakowanie takie, ponieważ dostałam od ciotki pielęgniarki ligninę szpitalną i ona mi wystarczyła prawie na cały okres w szpitalu ;)

    Ta koszula w kratę jest cudowna ;) Ja miałam koszulę rozpinaną w dół i jedną rozpinaną po bokach (guziczki szły pod pachy), wydawała mi się też praktyczna, z taką odchylaną nie miałam do czynienia więc nie wiem jak to jest.

    Już bliżej niż dalej ;) Także powodzenia!

    Zapraszamy do nas
    www.aravillka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj. Jesteśmy w tym samym tygodniu. i maluchy ułożone głową w dół. w torbie mam podobne rzeczy do Twoich.
    Co masz spakowane lub planujesz pakować dla malucha?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie osobny post o torbie malucha, ale niewiele pakuje, bo większość rzeczy będzie w szpitalu.

      Usuń
  9. Ta różowa koszula jest super, sama miałam 2 takie i genialnie się sprawdziły! Co do koszuli do porodu to ja dostałam taką rozpinaną od góry do dołu, tylko to rozpinanie miało być z przodu, zamiast z tyłu;)
    Na sali porodowej dadzą Ci podkłady, to już byłby chyba szczyt wszystkiego jakbyś jeszcze musiała targać tam swoje;/ pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Takie listy są nieocenione, zanim założyłam bloga nie miałam o niczym pojęcia, a teraz wszystko wydaje mi się takie oczywiste ;) Będę chętnie śledzić dalsze poczynania:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystko zależy od szpitala, ja musiałam mieć wszystko swoje. Te podpaski długości krokodyla idą jak woda... Nie wiem czy masz ale mogę doradzić zabrać maść na brodawki, w pierwszym starciu z maluchem zwykle wszystko boli i piecze. Ja miałam maltan, nie trzeba zmywać, nawilża i pomaga. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  12. To racja, że wszystko zależy od szpitala. W szpitalu w miejscu w którym mieszkam (ale nie rodzę)musisz mieć praktycznie wszystko dla siebie i dziecka. Nie dadzą Ci nic a jeszcze krzywo na Ciebie patrzą kiedy zabierasz do domu pampersy i podkłady a nie zostawiasz im dla innych kobiet, które czegoś przez przypadek nie wzięły.
    Czekam w takim razie na listę dla maluszka (skonfrontuje z tym co mam już w walizce)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja od siebie mogę powiedzieć, że u nas w szpitalu takich majtek siateczkowych używać raczej nie pozwalano, a te wielkie podpachy trzymają się normalnie same między nogami (ja też się dziwiłam przed porodem, ale po porodzie już zrozumiałam, chodzi się takim człapiącym krokiem, że się trzymają). Takich majtek używałam przez kilka dni w domu. Na ranę stosowałam Octenisept (przyda się też do pępuszka maluszka), do podmywania szare mydło. Od Tantum Rosa bardziej pomógł mi nadmanganian potasu (taki proszek do rozpuszczenia, w aptece kosztuje ok. 5 zł). Na sutki używałam Bepanthen, jest o tyle dobry, że nie trzeba go zmywać przed karmieniem. Jak coś jeszcze wpadnie mi do głowy to napiszę :).

    OdpowiedzUsuń
  14. Szlafrok może się nie przydać, w szpitalach przeważnie mocno grzeją ;) przynajmniej mi był niepotrzebny.
    Taką samą koszulkę odchylaną sobie kupiłam i jestem z niej bardzo zadowolona, pomimo iż moja przygoda z karmieniem piersią nie miała happy endu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten post jest idealny dla mnie - dzisiaj pakuję torbę :D

    OdpowiedzUsuń