środa, 18 listopada 2015

CO ZROBIĆ ŻEBY NIE ZWARIOWAĆ? - CZ. 2 - ROZWOJOWO W DOMU



Szszszszszszsz... Brrrrr.... Fffffff... Kap kap... Od jakiegoś tygodnia takie dźwięki wydaje Antek, przyklejając nos do okna. Niestety pogoda nie rozpieszcza, a od kilku dni trudno w ogóle wyjść na zewnątrz, bo wiatr skutecznie przytrzymuje drzwi. Smutno mi tym bardziej, że od poniedziałku wracam do pracy, a tu nie ma nawet możliwości wskoczyć na huśtawkę. TU pisałam o naszych sprawdzonych zabawkach. Dziś o tym, jak podczas zabawy wesprzeć motorykę naszego malucha.

Każdy rodzić dobrze wie, że nowa zabawka pozwoli nam wypić w spokoju może ze dwie gorące kawy. Dziecko przez chwilę zainteresuje się nowością, ale jeśli liczysz na to, że zastąpisz swoją obecność kawałkiem grającego plastiku, to się grubo mylisz. To trochę taki zabawkowy fast-food. Niestety spora część rodziców, nakręcona przez producentów kolorowych gadżetów, uważa, że nudna zabawka = nowa zabawka i tak nasze mieszkania zostają zarzucone mnóstwem niepotrzebnych klamotów, a frustracja rodzica urasta do rangi problemu nie do pokonania: ojciec nie może już słuchać bzdurnych melodyjek wygrywanych przez kolorową żabkę, a matka rwie włosy z głowy kiedy przychodzi poodkurzać miejsca, gdzie kiedyś widziano panele. Co więcej - czy przedmioty, którymi można bawić się tylko w jeden, ściśle określony sposób to coś, co rozwija nasze dziecko? Jednoscenariuszowe zabawki pozbawiają wyobraźni, powtarzający się schemat zabawy szybko robi się nudny, nie pozwala dziecku na wprowadzenie nowych, wymyślonych przez nie elementów. To jak bzdurne testy szkolne, ograniczające kreatywność. Jak więc urozmaicić czas małoletniemu, nie wydając na to worka pieniędzy, a przy tym pozwolić mu na pisanie własnych scenariuszy zabawy? Oto kilka naszych sprawdzonych sposobów:


1. Zawieszki. Potrzebujemy: gumki do włosów/gumki recepturki/kawałki związanej wstążki lub sznurka/plastikowe kółeczka np. od maty edukacyjnej + wieszaczki (u nas gałki od komody, ale może być wieszak na biżuterię/stojak na kubki, gałązka). Antek zawiesza, zdejmuje, przewiesza, układa na podłodze, zakłada na palce - co mu zaświta. Starsze dziecko można zachęcić do segregowania gumek kolorami, układania w rzędach, itd.


2. Gdzie jesteś koreczku? Potrzebujemy: kubeczki/pojemniki najlepiej plastikowe + coś czego będziemy szukać (u nas nakrętka od butelki albo dzwoneczek). Tu chyba nie trzeba nic tłumaczyć - uczymy dziecka spostrzegawczości. Jasne, że na początku wszystkie kubki będą poprzewracane, ale coś brzęczącego w kubeczku jest niezwykle ciekawe i koniecznie trzeba to odkryć ;)


3. Patyczaki. Potrzebujemy: wytłaczankę po jajkach + patyczki do uszu. Robimy dziurki w tych wypukłych częściach między zagłębieniami na jajka i zachęcamy dziecko do włożenia patyczka w dziurkę. Początkowo może być trochę trudno, dziurki małe, patyczki mają grube główki z watą., ale byłam w szoku z jaką zapalczywością Antek wykonywał pierwsze próby. Z czasem zrobiło się zbyt łatwo i zabawka poszła w odstawkę.


4. Domowy sorter. Potrzebujemy: blachę do muffinek (ale może być też wytłaczanka do jajek) + nakrętki od butelek (mogą być też małe piłeczki, kolorowe klocki, co Wam wpadnie do głowy). Sorter, jak to sorter - wrzucamy, przekładamy, układamy, wyjmujemy i znów wkładamy. Najpierw Antek dostał tyle korków ile dziurek, staraliśmy się wypełnić wszystkie, później było czary-mary i jedna nakrętka znikała. Układaliśmy prostokąty, linie, trójkąty, sortowaliśmy kolorami. Najlepiej wychodziło jednak wysypywanie wszystkiego na głowę ;)


5. Znikający wąż. Potrzebujemy: sznurka/wstążki + drzwi z podcięciem. Zamykasz się w łazience, a pod drzwiami wije się wąż: wychodzi, syczy, znika i znów się pojawia. Antek śmiał się w głos, kładł się próbując zaglądać, wkładał rączkę pod drzwi, a gdy go dotknęłam dłonią wysmarowaną mydłem albo psiknęłam wodą to wydawał z siebie zabawne dźwięki zdziwienia i radości :)


6.  Chusteczkowo. Potrzebujemy: pudełko chusteczek higienicznych. Równie dobrze sprawdzi się rolka papieru toaletowego lub ręcznika papierowego. To chyba nie wymaga komentarza. Gdy pojechaliśmy do dziadków, mój brat posadził Antka nad schodami i pokazał jak chusteczki fruwają na dół...

Jak widzicie niewiele potrzeba do zabawy w domu. Dzisiaj pokazałam Wam nasze niebrudzące zabawy, ale w kolejnej części będzie coś dla bardziej wyrozumiałych rodziców ;) Pamiętajcie, że zabawy z dzieckiem ogranicza tylko Wasza wyobraźnia. Im więcej Waszego zaangażowania, tym maluch lepiej się bawi, nawet najprostszymi rzeczami. Zdziwicie się jakie pomysłowe są dzieci i co można wyczarować ze sznurka :)

4 komentarze:

  1. nie ma jak db zabawa z dzieckiem;-)
    my wczoraj z chłopcami mieliśmy super dzień
    zbudowaliśmy bazę w łóżku piętrowym i zabunkrowani siedzielismy i wybieralismy prezenty świteczne;-)
    zastanawiam się co mnie dziś w domu czeka;-)
    pzdr:-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że zabawy podobne jak u nas :) Hitem ostatnich dni są pestki dyni przekładane z miseczki do miseczki, koniecznie siedząc na kuchennym blacie!

    A co do zabawek, to rodzice bardzo często kupują dziecku zabawkę, dają i nie pokazują nawet jak się nią bawić. Więc dziecko ogląda i po chwili odchodzi znudzone, bo nie wie jakie ma opcje i co tak naprawdę można z nią robić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze wiele się mogę od Ciebie nauczyć :)
    Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejunciu, jakie fantastyczne pomysły. I kasy nie trzeba wydawać, żeby malucha zająć. :) Fajną zabawę ma z Tobą Twoje dziecko. :)

    OdpowiedzUsuń