piątek, 6 grudnia 2013

SANTA IS COMING TO TOWN!





Jako dziecko uwielbiałam mikołajkowe noce i poranki. Gdy kładłam się spać towarzyszył mi dreszczyk emocji, czy może dzisiejszej nocy uda mi się zobaczyć Mikołaja? Z drugiej strony wcale tego tak bardzo nie pragnęłam, bo... po prostu się go bałam ;)

Rano zawsze budziłam się wcześniej niż zwykle, żeby jeszcze przed szkołą podejrzeć prezenty, po czym biegłam rozentuzjazmowana to pokoju brata, żeby zobaczyć, czy on też był równie grzeczny jak ja :) Najbardziej w pamięci utkwił mi zapach pomarańczy i mandarynek - to była ta część prezentu, której nigdy nie brakowało. Do dziś, wraz z rozpoczynającym się sezonem cytrusowym czuję, że zbliżają się Święta. W tym roku dorzuciłam swoje trzy grosze do Szlachetnej Paczki, przygotowałam pakę ubrań dla potrzebujących i wysłałam kuriera z drobiazgiem do mojej ukochanej chrześnicy. Mój mąż też dostał swój prezent, choć jak co roku bardzo się temu opierał. Ja za to zasłużyłam chyba na większą rózgę niż zwykle ;)

Życzę góry prezentów wszystkim wierzącym w radość, którą daje Mikołaj i mam nadzieję, że mimo koszmarnych warunków pogodowych Święty dotrze gdzie trzeba.

Pierwsze świąteczne ozdoby pojawiły się już na kominku - długo szukałam odpowiednich skarpet i w końcu zrobiła je dla mnie Pani Małgosia z LemonCarpet. Serdecznie polecam, bo są piękne i bardzo solidnie wykonane!








2 komentarze:

  1. ja dopiero swieta poczuje jak bede sprzatal i sie wkurzał ;p

    Dodaje do obserwowanych
    WESOłych świąt !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprzątanie to efekt uboczny Świąt ;) życzę powodzenia!

      Usuń